Gośćmi kwietniowej konferencji wrocławskiego cyklu „Spotkanie i Dialog” byli mieszkający na Syberii potomkowie polskich zesłańców. Trzej naukowcy, każdy z tytułem doktora, opowiadali o tamtejszym życiu Polaków, ich imponujących osiągnięciach, dokonanych pomimo niesprzyjających okoliczności.
Największe wrażenie zrobiła jednak dyskusja, do jakiej doszło już po wykładach syberyjskich Polaków. Padło pytanie: „Czy nie chcielibyście zamieszkać na stałe w Polsce?”. Odpowiedź całej trójki była jednoznaczna. Wszyscy chcieliby przenieść się do Polski, która jest ich ojczyzną. Zbyt dobrze znają jednak oni współczesne polskie realia. Pracowali w różnych miastach, uprawiają różne zawody.Dla każdego z nich przeniesienie się z Syberii do Polski najprawdopodobniej oznaczałoby zbyt duże pogorszenie jakości życia. Perspektywy znalezienia w miarę dobrze płatnej i stabilnej pracy są w Polsce na tyle gorsze niż na rosyjskiej prowincji, że żaden z nich na takie ryzyko się nie zdecyduje. Kierując się więc odpowiedzialnością za byt własnych rodzin i przyszłość swoich dzieci – nikt z nich nie zamierza przenosić się z Syberii do Polski.
Trudno o bardziej wiarygodną diagnozę tego, co Polska osiągnęła przez minione 25 lat. I trudno o lepszy dowód na to, jak fałszywy obraz dają wszystkie, nagłaśniane dzisiaj statystyki, dowodzące rzekomego sukcesu III RP.
Rzeczywistą miarą osiągnięć minionego ćwierćwiecza są miliony młodych Polaków, które z Polski wyjechały oraz kolejne miliony, które w Polsce swojej przyszłości nie widzą. Teraz okazuje się, że nawet znający polskie realia Polacy z głuchej rosyjskiej prowincji oceniają, że na Syberii perspektywy dla ich dzieci są lepsze od tego, co czekać je może w kraju ich przodków.
Piotr Miśkowski
p.s.
Pani Premier Ewie Kopacz powyższy tekst ku uwadze
red.